Rzuciłam
się na kanapę w salonie, wtulając głowę w stos poduszek i zanosząc się głośnym
płaczem. Nie wiem jak długo leżałam w takiej pozycji, ale nawet gdy
usłyszałam, że ktoś dzwoni do drzwi, nie wstałam. Uniosłam jedynie lekko głowę,
rzuciłam głośne, ale nieco niepewne ,,wchodzić’’, po czym jeszcze mocniej
wtuliłam się w poduszki, które skutecznie wytłumiały wszelkie dźwięki. Lekko
podskoczyłam, gdy po jakimś czasie poczułam, że ktoś kładzie mi rękę na
ramieniu. Nie musiałam nawet podnosić głowy, żeby wiedzieć, że to Chester.
Dostrzegając brak reakcji z mojej strony, zajął miejsce na kanapie obok mnie i
zaczął czekać. Dopiero po jakimś czasie, gdy przestałam na chwilkę szlochać,
wygrzebałam się z poduszek i spojrzałam na przyjaciela. Był bledszy niż zwykle;
pewnie było to skutkiem imprezy z poprzedniego wieczora. Jego oczy wydawały się
też ciemniejsze. Uniósł brwi w górę i wbił we mnie swój wzrok, jakby wyczekując
odpowiedzi na coś.
- Jeśli czegoś potrzebujesz, to powiedz – odezwał się jako
pierwszy, przerywając niezręczną ciszę.
- Potrzebuję tylko tego, żeby ktoś przy mnie był –
odpowiedziałam cicho.
- W takim razie zostanę – oznajmił, ciepło się do mnie
uśmiechając.
Wyciągnął
dłoń w stronę mojej twarzy i delikatnie przesunął palcami po moim policzku, przy
okazji rozmazując kilka łez na mojej skórze. Przysunęłam się bliżej niego i
położyłam mu głowę na kolanach. Musiałam przyznać, że pod wpływem najmniejszego
kontaktu z Chesterem od razu poczułam się pewniej i bezpieczniej.
- Co jest? – zapytał łagodnie.
- Nie czuję się najlepiej.
Wplótł
palce w moje włosy i zaczął przeczesywać je palcami. Równocześnie patrzył na
mnie wyczekująco. Nabrałam więc powietrza w płuca i opowiedziałam mu wszystko
ze szczegółami. O nocy z Mikiem, o tym, co wydarzyło się u mnie w domu i o
naszej rozmowie. Gdy skończyłam opowieść, na twarzy Chestera nie dostrzegłam żadnych emocji, jakby to, co powiedziałam w ogóle do niego nie dotarło.
- Mike zawsze był porywczy i niecierpliwy – wyjaśnił po
chwili ciszy – Może na pierwszy rzut oka wydaje się być spokojny i opanowany,
ale w głębi duszy… Tak naprawdę to nawet on sam nie wie, jaki naprawdę jest.
- Serio?
- Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Poznaliśmy się dawno
temu, a teraz znam go jak nikt inny – powiedział nadal bawiąc się moimi włosami
– I nim się nie przejmuj. Pogadamy i wszystko się wyjaśni.
- Jesteś pewien?
- Absolutnie – uniósł kąciki ust w górę, czym wywołał
uśmiech również na mojej twarzy.
Sposób,
w jaki na mnie spojrzał przywiódł mi na myśl Damiena. W tamtych chwilach
wszystko mi o nim przypominało. Od razu zrzedła mi mina i odwróciłam głowę, by
przyjaciel nie mógł zobaczyć, że znowu walczę z niechcianymi łzami.
- Wiesz… Tu nie chodzi tylko o Mike’a… - wyszeptałam prawie
bezgłośnie.
- Damien? – zapytał po chwili – Musisz o nim zapomnieć.
- Trudno zapomnieć o kimś, z kim spędziłam najlepsze chwile
w moim życiu – mruknęłam.
Nachylił
się nade mną i delikatnie pocałował w czoło. Spojrzałam na niego. Ten drobny
gest był bardzo miły z jego strony.
- Gdy będziesz ciągle rozpamiętywać przeszłość, to wcale nie
będzie ci lepiej – powiedział spokojnie.
- Wiem to doskonale, ale… ciągle winię się za to, co się
stało – wyjaśniłam po chwili wahania.
- To był wypadek. Takich rzeczy nie da się przewidzieć –
uśmiechnął się – A teraz rozchmurz się, bo jeszcze nie wszystko stracone.
Bezwiednie
uniosłam kąciki ust w górę. Chaz zaczął mnie zagadywać, ale rozmawiałam z nim
chętnie. To dzięki niemu czułam się lepiej i podczas rozmowy z nim zapominałam
o problemach. Nie spoglądając na zegarek mogłam bez problemu stwierdzić, że
gadaliśmy kilka godzin. W tym czasie moje policzki zdążyły wyschnąć, a
dobry humor do mnie wrócił. Moglibyśmy rozmawiać jeszcze dłużej, ale we znaki dał
się mój żołądek, desperacko domagający się jedzenia. Zasugerowałam małe wyjście
na miasto, a Chester od razu się na to zgodził, więc pewnie sam był głodny.
Pojechaliśmy jego autem do jakiejś restauracji, którą mi polecił. Wyszliśmy z
niej najedzeni po przeszło godzinie. Po krótkim spacerze po okolicznym parku,
postanowiliśmy wrócić do domu. Powrót zabrał nam trochę czasu i gdy znalazłam
się w moim salonie, zbliżała się dziewiętnasta.
- Będę musiał się zbierać – oznajmił, gdy tylko rozsiadłam
się na kanapie.
- Nie chcę być sama – odpowiedziałam, patrząc na niego z
nadzieją.
- Chętnie bym został, ale… Wybacz, robię się zmęczony –
wzruszył ramionami.
- Możesz wyspać się u mnie. Moje łóżko stoi przed tobą
otworem – wypaliłam, jednak dopiero po chwili, gdy Chester się uśmiechnął,
dotarło do mnie, jak mógł to zrozumieć. Od razu dodałam – No wiesz w jakim
sensie.
- Jasne, że wiem, ale nie chcę sprawiać ci żadnego kłopotu –
zaśmiał się uroczo.
- Żaden kłopot. Dzisiaj jestem sama w domu – wzruszyłam
ramionami.
Zgodził
się. Naprawdę zależało mi na tym, żeby spędzić z nim ten wieczór. Chciałam tego
głównie dlatego, że przy nim zapominałam o Mike’u i o Damienie. Poza tym rozmawialiśmy
swobodnie, jakbyśmy znali się od wielu lat. To niesamowite, że mimo dość
krótkiej znajomości, tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy.
- Boisz się egzaminów? – zapytał w którymś momencie naszej
rozmowy.
- Wcale. Bardziej się boję tego, co czeka mnie po
zakończeniu szkoły – wzruszyłam ramionami.
- A wiesz, co cię czeka? Postanowiłaś już, co będziesz
robić?
- Może jakieś studia? Szczerze powiedziawszy, to nie mam
pojęcia.
- Wiem dokładnie, co przeżywasz. Gdy byłem w twoim wieku,
też nie miałem pomysłu na przyszłość, ale okazało się, że idealnym wyjściem
jest muzyka. Moja mama jednak nie podzielała moich zainteresowań – powiedział,
po czym od razu zamilkł. Najwidoczniej nie lubił mówić o swojej rodzinie, więc
nie naciskałam na niego, żeby opowiedział mi więcej.
- Moja mama prawie w ogóle nie interesuje się tym, co robię
– wzruszyłam ramionami, mając cichą nadzieję, że nieco go tym ośmieliłam.
- Jak to? – zmarszczył czoło Chester.
Chciałam
mu odpowiedzieć, ale nie mogłam powstrzymać się przed ziewnięciem. Po takim
dniu miałam prawo być zmęczoną.
- Chcesz iść już spać? – zapytał, uśmiechając się.
- Chciałabym – odpowiedziałam – Nie obrazisz się chyba gdy zasnę?
- Jasne, że nie. I przyznam ci się, że też jestem zmęczony,
a mówiłaś mi, że twoje łóżko stoi przede mną otworem – powiedział, nawiązując
do moich wcześniejszych słów, co spowodowało, że na moje policzki wpłynął
paskudny rumieniec.
- To może przebiorę się w piżamę i pokażę ci miejsce do
spania, ok? – zaproponowałam, nieco zmieniając temat.
- Mogę spać
nawet na kanapie – uśmiechnął się – A teraz idź, poczekam.
Poszłam
do mojego pokoju po ubrania do spania, po czym udałam się do łazienki. Stanęłam
przed dużym, wiszącym lustrem. Przesunęłam dłońmi po policzkach, które pod
wpływem lekkiego zażenowania, zmieniły kolor na różowy. Odkręciłam kran i
przepłukałam twarz zimną wodą, mając nadzieję, że rumieńce znikną. Niestety,
jak były, tak były nadal. Postanowiłam nie zwracać już na nie uwagi. Powoli
rozpięłam koszulę Mike’a, którą nosiłam przez cały dzień. Przycisnęłam materiał
do twarzy. Nadal mogłam wyczuć jego delikatny zapach. Uśmiechnęłam się i
rzuciłam koszulę na ziemię podobnie, jak pozostałe ubrania, które energicznie z
siebie zdejmowałam. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się ręcznikiem i ubrałam
piżamę, czyli za duży, czarny t-shirt i majtki. Poprawiłam jeszcze moje czarne włosy, wyszorowałam zęby, po czym wróciłam do salonu. Chciałam zaprowadzić Chestera do pokoju gościnnego na piętrze, ale
uparł się, że może spać na kanapie, więc pozwoliłam mu decydować. W pewnym
momencie wstał i zdjął koszulkę i położył ją na oparciu sofy. Od razu zwróciłam
uwagę na jego tatuaże na plecach. Były naprawdę piękne. Gdy tylko Chaz usiadł
na kanapie, też się na nią wdrapałam i usiadłam tuż za nim, mając przed sobą
jego wytatuowane ciało. Przesunęłam delikatnie palcami po jego łopatkach.
- Fajne są, nie? – zapytał, cicho się śmiejąc.
Nie
wiem, co mnie do tego nakłoniło, ale nagle nachyliłam się nad Chesterem i
delikatnie pocałowałam jego kark. Ten przez chwilę nie reagował. Dopiero po
chwili odwrócił się w moją stronę i przeszył mnie na wylot spojrzeniem swoich
brązowych oczu. Przysunął się bliżej, z zamiarem pocałowania mnie, ale zareagowałam
od razu i powstrzymałam go przed tym, kładąc dłoń na jego policzku.
- Nie mogę, Chester – odpowiedziałam spokojnie.
- Rozumiem… - mruknął i usiadł w bezpiecznej odległości ode
mnie.
Nie
potrzebował wyjaśnień. Wiedział, że nie jestem w stanie być w bliższych
relacjach z kimkolwiek. Spojrzałam na niego i posłałam mu ciepły uśmiech, który
został przez niego odwzajemniony.
- Przecież jesteśmy przyjaciółmi – powiedziałam, starając się rozluźnić atmosferę, która stała się dość
napięta.
W
ramach odpowiedzi uniósł ręce w moją stronę i mocno mnie do siebie przytulił.
Odnosiłam wrażenie, że idealnie pasuję do jego ramion. Dopiero po chwili
wypuścił mnie ze swoich objęć.
- Pójdę już sobie do mojego pokoju. Jesteś pewnie zmęczony –
mruknęłam z zamiarem opuszczenia salonu.
Wstałam
i podeszłam do drzwi, a gdy chciałam już wyjść, odwróciłam się i powiedziałam:
- Dziękuję.
- Za co? – zapytał trochę zdziwiony Chester
- Za to, że mnie tak wspierasz. Za to, że mi pomagasz. Za
to, że jesteś – wyjaśniłam, a na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech –
Dobranoc.
- Dobranoc, Lauren – odparł, a ja wyszłam z pokoju.
No to wróciłam z nowym rozdziałem. Nie jestem z niego zbytnio zadowolona, ale nie miałam ani weny, ani czasu, żeby napisać coś dobrego. Planowałam dodać ten rozdział na początku września. Niestety, było tak, jak się tego spodziewałam - szkoła pokrzyżowała mi plany. Przepraszam, że napisanie tej części zajęło mi tyle czasu; po prostu miałam ostatnio dużo spraw na głowie :)